Tego Strzępotka spotkałem wieczorem. Było ciemno, więc postanowiłem przyjść z aparatem rano. Kilka razy udała mi się ta sztuczka. Niestety w nocy spadła obfita ulewa. Gdy przyszedłem, nie byłem w stanie odnaleźć miejsca, gdzie go widziałem. Zrezygnowany poszukałem sobie innych obiektów do fotografowania. Dopiero po prawie godzinie natknąłem się na niego. Okazało się, że był w tym samym miejscu co wieczorem, tylko deszcz sprawił, że nawet dość grube trawy i krzaki pokładły się pokotem.
Rozstawiłem się z aparatem, ale trudno go było wyłuskać w tej gęstwinie. Na szczęście widok aparatu mocno go zdenerwował i zaczął się wiercić, zmieniając pozycję. Dzięki czemu udało mi się ustrzelić kilka fotek.



Biedny mały, musiała to być dla niego ciężka noc.
lekko nie miał